„Krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego został przeniesiony do kaplicy w Pałacu Prezydenckim, obok tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy w Smoleńsku z rządu” - powiedział Jacek Michałowski z Kancelarii Prezydenta podczas konferencji prasowej. „Docelowym miejscem dla krzyża jest kościół św. Anny” - dodał.

Szef kancelarii poinformował, że przeniesienie krzyża jest wypełnieniem umowy podpisanej między Kurią Metropolitalną Warszawską, Kancelarią Prezydenta i harcerzami.

"Około godz. 8 rano podszedłem do krzyża, razem z czterema panami, przesunęliśmy krzyż, przenieśliśmy go głównym wejściem Pałacu i postawiliśmy po lewej stronie od ołtarza w kancelariię - opowiedział o porannych wydarzeniach Jacek Michałowski - Postawiliśmy go bez udziału przedstawicieli kościoła, ale za wiedzą i zgodą prezydenta - dodał. Michałowski zaznaczył, że ze względów bezpieczeństwa barierki pozostaną na pewno przed pałacem do 19 września. - 19 września planowana jest legalna manifestacja na dwa tysiące osób, do tego czasu barierki zostaną - dodał szef kancelarii.

- Dzisiejszy dzień był tak samo zły jak i dobry na przeniesienie krzyża, ale kiedyś musiało się to stać, by móc wypełnić umowę między kurią, kancelarią i harcerzami - dodał Michałowski. - Zostaliśmy w końcu sami z tym problemem, a trwanie tej sytuacji raniło uczucia religijne wielu Polaków - powiedział. Wspomniał też o inicjatywie przedstawicieli 28 rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, którzy zaproponowali by przenieść krzyż do Smoleńska na miejsce katastrofy.

- Nie ma w tej chwili daty przeniesienia krzyża z kaplicy w Pałacu Prezydenckim do kościoła św. Anny - powiedział w czwartek szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski. Dodał, że nastąpi to, gdy strona kościelna będzie gotowa na przyjęcie krzyża.

Obrońcy krzyża modlą się i śpiewają na swoim stanowisku przed Ministerstwem Kultury, które znajduje się naprzeciwko Pałacu Prezydenckiego.

Rośnie liczba osób protestujących przeciwko usunięciu krzyża smoleńskiego spod Pałacu Prezydenckiego. Zwolennicy postawienia w tym miejscu pomnika zwołują się do udziału w pikiecie min za pośrednictwem Facebooka. - Nie odejdziemy, chyba że wyjdzie do nas minister Michałowski i podpisze dokument potwierdzający, że w tym miejscu stanie pomnik- mówi jeden z protestujących.

Jak nieoficjalnie dowiedziała się Rz, straż miejska i policja otrzymały informacje, by przygotować się do usunięcia protestujących.

Źródło: Rzeczpospolita