Chaos komunikacyjny w Anglii po przejściu ulewnych deszczy
Tysiące podróznych oczekujących na swoje pociągi, częściowo nieczynne londyńskie metro, kilkadziesiąt osób uratowanych od zatopienia przez strażaków i ofiara śmiertelna to bilans przejścia nad Wielką Brytanią wielkiej nawałnicy.
Wieczorne i nocne opady deszczu spowodowały olbrzymi chaos na drogach. Siła wiatru dochodziła do 120 km na godzinę. W Szkocji przekracza 135 km na godzinę. Nic chyba dziwnego, że po przejściu takiej nawałnicy Bardzo wiele osób ze względu na ulewne deszcze zmuszonych było czekać na swój pociąg lub autobus nawet kilak godzin. Z powodu odwołania części kursów pociągów na największych dworcach kolejowych w Londynie zapanował niebywały ścisk. Niektóre pociągi poruszają się w ślimaczym tempie, zwłaszcza na zachodnim wybrzeżu. Zawieszono wszystkie połączenia promowe z wyjątkiem Hull-Rotterdam. Na lotnisku Heathrow odwołano 30 lotów. Zakłócone zostały loty z Bristolu i Southampton. Inne lotniska ostrzegają przed opóźnieniami i zalecają pasażerom, by przed wyjazdem z domu sprawdzili, czy ich lot nie został odwołany.
W Dorset pięc ekip strażackich ewakuowało z zalanych samochodów 25 osób, które podróżowały nimi podczas ulewy. Dzielni strażacy ratowali nieszczęsnych kierowców i ich pasażerów z Sturminster, Blandford, Shaftesbury, Wimborne oraz Sherborne.
Do tragicznego zdarzenia doszło około 21.30 w Shropshire, gdzie zdażył się wypadek, w którym śmierć poniosła kobieta a mężczyzna został powąznie ranny. Według służb ratowniczych na drodze panowały bardzo ciężkie warunki, które były przyczyną zderzenia się trzech samochodów. W jednym z nich podróżowała kobieta, która poniosła sierć na miejscu oraz mężczyzna, który nie doznał żadnych obrażeń. Z drugiego samochodu wydobyto mężczyznę około trzydziestki z obrazeniami nóg, bioder i twarzy.
Nie tylko jednak podróżujący upierpieli wskutek ulewnych deszczy i wiatru. Także ci, którzy pozostali w domu mogą nie spędzić tych świa w komfortowych warunkach. Około 100 tysięcy gospodarstw domowych na południu Anglii po przejściu burzy pozostaje bez prądu.
