Partyjne kłopoty Gordona Browna
Dwoje byłych ministrów brytyjskich zaapelowało w środę o tajne głosowanie laburzystowskich parlamentarzystów, które przesądziłoby, czy premier Gordon Brown powinien poprowadzić Partię Pracy do czerwcowych wyborów do Izby Gmin.
Apel jest wyrazem rosnącego niezadowolenia ze sposobu sprawowania przez Browna kierownictwa przed wyborami, w których spodziewane jest zwycięstwo konserwatystów. Krok b. ministrów spowodował spadek kursu funta wobec euro.
We wczorajszym oświadczeniu, cytowanym szeroko przez dzisiejszą prasę, lord Mandelson powiedział jednak, że premier Gordon Brown może być pewny swojej pozycji szefa partii i rządu.
Wezwanie do przeprowadzenia tajnego głosowania zaskoczyło nie tylko Browna ale nawet komentatorów politycznych, z których wielu uważa, że jest już za późno, by zastąpić Browna kim innym, a ostatnie sondaże wskazują, że popularność laburzystów zaczyna nieco rosnąć. Poza tym brak oczywistego następcy Browna.
W Liście skierowanym do swoich kolegów pomysłodawcy akcji, Geoff Hoon i Patricia Hewitt, napisali: wielu kolegów wyrażało frustrację z powodu tego, w jaki sposób ta kwestia (tzn. kierownictwa) wpływa na naszą skuteczność polityczną. Doszliśmy wobec tego do wniosku, że jedynym sposobem rozwiązania tej sprawy będzie umożliwienie wszystkim członkom wyrażenie swej opinii w tajnym głosowaniu”
Według komentatora BBC Nicka Robinsona za rebelią stoi kilka znaczących postaci Partii Pracy. Są to między innymi potential Harriet Harman, David Miliband, Bob Ainsworth, Jack Straw, Jim Murphy i Douglas Alexander.
Według jego słów Laburzyści powinni raczej skupić się na nadchodzących wyborach parlamentarnych niż koncentrować się na na podważaniu pozycji lidera.
Hoon był ministrem obrony, a Hewitt - handlu.
Źródło: BBC
