INFORMACJE24.co.uk

Jesteś tutaj: Informacje24 9 Wiadomości Coraz więcej polskich dzieci w brytyjskich szkołach

Coraz więcej polskich dzieci w brytyjskich szkołach

<!-- @page { size: 21cm 29.7cm; margin: 2cm } P { margin-bottom: 0.21cm } STRONG { font-weight: bold } -->

Ostatnie statystyki angielskich szkół w Londynie dowodzą ciągłego, choć już znacznie mniejszego w porównaniu z rokiem 2008, wzrostu procentowego polskojęzycznych uczniów. W roku 2009 liczba dzieci polskiego pochodzenia w angielskich placówkach oświatowych wzrosła o 11%. To dowód procesu stabilizacji liczby polskich rodzin w stolicy – uważa Wiktor Moszczyński, były rzecznik prasowy Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii i członek rady szkolnej w jednej ze szkół podstawowych północnego Ealingu.

"W roku szkolnym 2007/2008 zanotowano rekordowo wysoki wzrost procentowy polskich uczniów w angielskich szkołach. Wyniósł on wówczas aż 42,9%. Przypominam, że był to czas, gdy mówiono, że Polacy wracają do siebie. Rok ubiegły to zaledwie 11%, ale liczba ta dowodzi ciągłej i coraz bardziej stabilnej obecności polskich rodzin w stolicy – komentuje Wiktor Moszczyński. "To są dla nas bardzo cenne informacje, mieliśmy bowiem obawy, że ze względu na to, że się tak wiele pisze o powrotach Polaków do kraju, spadku wartości funta do złotówki i ogólnym kryzysie finansowym władze lokalne poszczególnych dzielnic zaczną wycofywać się z inwestycji pomocowych skierowanych do naszej grupy mniejszościowej" – podkreśla były rzecznik Zjednoczenia.

Statystyki przesłane przez poszczególne dzielnice Londynu (z wykluczeniem City of London oraz Borough of Southwark), których władze utrzymują tamtejsze szkoły, pomogły w rzetelniejszym informowaniu o liczbie przedstawicieli polskiej diaspory w stolicy. Wyniki badań zostały opublikowane przez Zjednoczenie i z pewnością przyczyniły się do utrzymania zainteresowania polską mniejszością. Liczba polskojęzycznych dzieci w brytyjskich szkołach wciąż jest dowodem na to, że informacje o masowych powrotach rodaków do kraju są przejaskrawione i nie zawsze odpowiadają rzeczywistości. Polskie rodziny w Londynie wciąż się osiedlają, gro z nich ustabilizowała w metropolii życie. Przyrost liczby polskich uczniów, choć mniejszy w porównaniu do lat ubiegłych, systematycznie i powoli postępuje. Wzrasta z nim także świadomość rodziców dotycząca brytyjskiego systemu szkolnictwa, a co więcej, ich zaangażowanie w życie tych placówek.

"Polskie dzieci mogą liczyć na pomoc w zaadaptowaniu się do brytyjskich warunków szkolnictwa, nowego otoczenia. Inwestycje na tego rodzaju działania są wciąż potrzebne. Najlepiej taka typu pomoc wygląda na terenach zróżnicowanych narodowościowo, gdzie lokalne władze są przyzwyczajone do szybkiego dostosowywania się do potrzeb nowych mieszkańców konkretnej dzielnicy czy miasta. W Londynie Polacy nie mogą narzekać, są kolejną grupą etniczną, którą władze, a także i szkoły opiekują się. Zdecydowanie gorzej sytuacja ma miejsce w innych, bardziej jednolitych narodowościowo miastach, gdzie nastąpił nagły wzrost w liczbie osiedlających się polskich obywateli, to nastręcza pewnych kłopotów. Brytyjskie władze i instytucje działają jednak coraz aktywniej i coraz efektywniej. Dbają by w ich szeregach był polski przedstawiciel, który pełniłyby rolę łącznika z polonijnym środowiskiem. Takie sytuacje mają już miejsce w policji, sądach, a także szkołach – zapewnia Wiktor Moszczyński.

Zadowolenia z takiego podejścia nie kryją i sami Polacy. Okazuje się, że chętniej i częściej zgłaszają się z różnymi problemami do placówek i ośrodków, gdzie pracuje choć jeden rodak mówiący w ich języku. I choć brak zaufania i wiary w możliwość uzyskania pomocy dominują w polskim sposobie myślenia, zdaniem byłego rzecznika Zjednoczenia Polskiego, można już zaobserwować zmiany w tym nastawieniu. Dowodem mogą tu być szkoły i życie toczące się wokół placówek. Coraz większa liczba polskich rodziców jest aktywna na tym polu a i same dzieci znacznie szybciej adaptują się do nowych warunków, doskonaląc zdolności językowe, a nawet wyróżniając się szczególnymi umiejętnościami.

Mamy dobrą renomę, coraz rzadziej prezentujemy te gorsze nawyki. Oczywiście nie pomaga nam recesja i ciężka sytuacja, w jakiej wielu się znalazło.
Zawsze bardzo zachęcam do aktywnej działalności na rzecz polskich dzieci, które są w angielskich szkołach i w dużym procencie nie uczęszczają do szkół sobotnich. Namawiam rodziców do przyłączenia się do szkolnych rad i aktywnego w nich działania. Każda szkoła statutowo posiada taką radę, a rodzic ma prawo kandydować do różnego rodzaju funkcji. Warto angażować się w życie szkół, organizację festynów, koncertów czy przedstawień teatralnych. I to nie tylko na zasadzie pomocy przy wypieku ciast. Warto samodzielnie kreować różne inicjatywy, dać się poznać z aktywnej strony" – zachęca Moszczyński

Sam, jako członek rady szkolnej w jednej ze szkół północnego Ealingu brał niedawno udział w pogadance na temat Konstytucji Trzeciego Maja. Kilkuminutowe wystąpienie przed grupą maluchów zakończyło się dyskusją, co umocniło go w przekonaniu, że tego typu spotkania i rozmowy z dziećmi różnych nacji o polskiej kulturze są nie tylko konieczne, ale także bardzo przyjemne i wartościowe. Zalety i historię swych krajów przedstawiają w szkołach reprezentanci wielu nacji, warto więc dbać o to, by obraz Polaka i Polski był także pozytywnie kreowany wśród najmłodszych.

"Poranne pogadanki w szkołach dotyczą różnych spraw – religii muzułmańskiej czy kultury hinduskiej. Najróżniejszych kwestii dotyczących mniejszości narodowych. Dyskusja odbywa się w grupie uczniów w przedziale wiekowym od 5 do 10 lat, najróżniejszych narodowości – jamajskiej, somalijskiej, włoskiej, chińskiej etc. Wydaje mi się, że pogadanka o polskiej historii i kulturze bardzo te dzieci zainteresowała, dla mnie zaś była wyzwaniem, bo muszę przyznać nie jest łatwo opowiadać o kraju wiedząc, że słuchacz nie ma zupełnie na jego temat wiedzy" – komentuje Wiktor Moszczyński.

Spotkania z najmłodszymi dają szansę nie tylko zaprezentowania walorów naszego kraju, ale także zbliżenia miedzy samymi uczniami. Ułatwiają bowiem zrozumienie w kontaktach z polskimi uczniami, czynią ich mniej anonimowymi.

"Dzieci doskonale adaptują się do nowych ról w brytyjskich szkołach. Po roku mówią już świetnie po angielsku i najczęściej to one później uczą rodziców oraz tłumaczą im różne kwestie z angielskich tradycji, których rodzice mogli nie znać. Dobrze, by i sami rodzice byli na to otwarci. Widać na tym polu duże postępy. Rzadko obserwuje się konflikty z nauczycielami w szkołach podstawowych, polscy rodzice szybko się uczą i dostosowują. Jeżeli jednak gdzieś dochodzi do spięć, to są to na ogół 'secondary schools' – tu mam na myśli konflikty między nastolatkami. Sam miałem okazję takie obserwować na Ealingu, choć nie są to sytuacje nagminne" – komentuje Moszczyński. Podkreśla przy okazji, że tłem sporów bywa zwykła zawiść, polscy uczniowie bowiem nie tylko szybko adaptują się do nowych warunków, ale są także cenieni przez nauczycieli za pracowitość i szczególne uzdolnienia, zwłaszcza na polu przedmiotów ścisłych.

"Uważam, że bardzo istotnym jest, by spotykały się ze sobą matki uczniów reprezentujących różnych narodowości i kultury. To one właściwie najbardziej dbają o swoje dzieci. Jeśli to właśnie rodzice mają ze sobą kontakt, a szkoła im go ułatwia będą i zdrowe relacje wśród dzieci. To bardzo pomaga. Matki są najbardziej praktyczne i pragmatyczne w postępowaniu z dziećmi" – konkluduje Wiktor Moszczyński.

Źródło: Dziennik

Aby dodawać komentarze musisz być zalogowany.

prb24.co.uk

  • tpob

TVP Polonia24

  • tvp

SPK WB

  • spk

Połącz się