INFORMACJE24.co.uk

Jesteś tutaj: Informacje24 9 Wiadomości Grabarze historii!

Grabarze historii!

.„...tam gdzie nie ma domu polskiego ginie historia i Polonia traci swoją tożsamość, a ci, którzy są odpowiedzialni za zamykanie i sprzedaż polskich domów to po prostu są grabarze historii”

Marian Tomaszewski z Bury

Relacja z wizyty w domu pana Mariana Tomaszewskiego, który kiedyś był żołnierzem, a dzisiaj mimo ponad dziewięćdziesięciu lat pracuje społecznie na rzecz Polonii i ma odwagę wyrażania swoich poglądów.

Pan Tomaszewski z Bury, były żołnierz generała Wł. Andersa, w ramach swojej działalności społecznej na rzecz Polonii, pomógł znaleźć pracę kilkuset krajanom przybyłym do Anglii w poszukiwaniu lepszego jutra, po otworzeniu granicy w roku 2004.

Poza pomocą w szukaniu zatrudnienia i lokum p.Marian Tomaszewski uczy i wspomaga emigrację przybyłą po roku 2004, jak pielęgnować stworzony przed laty polski ośrodek społeczno-kulturalny w Bury.

Uczy jak żyć w nowej dla przybyłych rzeczywistości, tworzyć wspólnotę jak przed laty żołnierze i czerpać radość z pracy społecznej, a nade wszystko ideowej jedności.

Były żołnierz , a dzisiaj wielki społecznik i opiekun Polonii, aktywnie działa i tej aktywności uczy nowoprzybyłych z kraju.

Pan Marian Tomaszewski swoim przykładem i konsekwencją w działaniu stara się łączyć i jednoczyć wszystkie pokolenia wydane przecież przez ten sam polski naród.

Jako Polak, patriota, były żołnierz , i człowiek o przedwojennym rodowodzie rozumie różnice mentalnościowe miedzy Polakami, których często nie rozumieją oni sami.

Pan Marian nie ma pretensji do ludzi za ich sposób wychowania, ale sam swoim przykładem, stara się pokazać co można osiągnąć działając razem, dla wspólnego dobra, przyszłych pokoleń, a tym samym narodu i jego kraju.

Być może z racji wieku/ponad 90 lat/, i tym samym wiedzy i doświadczenia p. Marian intuicyjnie czuje i rozumie ciągłość dziejów oraz odpowiedzialność przed historią.

Głównym celem spotkania z moim rozmówcą i bohaterem z okresu II Wojny Światowej jest chęć pogłębienia wiedzy na tmat byłych żołnierzy polskich, których los zmusił do pozostania w Wielkiej Brytanii.

W majowe, słoneczne popołudnie gospodarz wychodzi po mnie przed dom i wita serdecznym, zapraszającym do wnętrza uśmiechem.

Wchodzimy do przestronnego domu, który ozdobiony jest zdjęciami, pamiątkami, i którego wnętrze wypełnione jest atmosferą barwnego i czynnego życia swoich gospodarzy.

Na powitanie wychodzą małżonka i córka mojego bohatera.

Wszyscy, razem z przybyłymi ze mną dwiema osobami przechodzimy do jadalni, gdzie stoi długi stół, nakryty na nasze przybycie.

Pani domu wraz z córką rozpoczynają krzątaninę związaną z podaniem przygotowanego na nasze przybycie obiadu.

Małżonka Pana Mariana, mimo ponad osiemdziesięciu lat jest atrakcyjną i elegancką starszą Panią, która wszystko przygotowuje osobiście i odmawia zaproponowanej przeze mnie pomocy w kuchni. Zważywszy na wiek, elegancję podania posiłku, i dbałość o gości, pani domu jest imponująco zorganizowaną, a przy tym uroczą osobą.

Po wspólnie zjedzonym posiłku rozpoczynamy rozmowę na temat młodości i wojennych losów p.Mariana Tomaszewskiego.

Pan domu opowiada o młodości spędzonej w rodzinnym Przemyślu, wywózce w głąb Rosji i żołnierskiej tułaczce. Życie pana Mariana to niemal gotowy scenariusz na film o losach Polaków zamieszkałych na Kresach.

Powtarza się historia którą już jakby słyszałam, jednak w trochę innej wersji.

Początek niczym z klasycznej powieści, w której piękna i radosna młodość przeobraża się w wojenny koszmar, którego to koszmaru bohater zdaje się wszystko interpretować pozytywnie, niczym życiową przygodę.

Rozumiem ze wiek, czas - właściwie jego upływ, i wynikający z tego dystans do minionych zdarzeń robią swoje i tym samym poszerzają optykę mojego bohatera.

Zawirowania wojenne zmuszają p.Mariana Tomaszewskiego do pozostania na stałe w Anglii.

Tu znajduję pewną prawidłowość, która zdaje się potwierdzać fakty ze wspomnień wielu innych moich rozmówców, których los naznaczył wybuchem wojny.

Znowu okazuje się, podobnie jak podczas poprzednich wywiadów z polskimi kombatantami, że doznane przejscia wzmacniają charakter i wewnętrzną siłę człowieka.

W pewnym sensie hartują, a co ważniejsze naznaczają chęcią niesienia pomocy innym.

Tak też dzieje się w przypadku p.Tomaszewskiego.

Okazuje się, że p. Marian, kiedyś żołnierz, jest dzisiaj wielkim społecznikiem, który swoją miłość do ojczyzny wyraża pracą społeczną na rzecz Polonii w Wielkiej Brytanii.

Po raz kolejny upewniam się , że ludzie których życie naznaczone jest wojną, poświęcają się i służą pracą na rzecz innych, a nade wszystko widzą wokoło siebie potrzebujących.

Po wspólnym obiedzie pani domu proponuje nam przeniesienie się z rozmową na przestronną słoneczną werandę, która kusi widokiem żywych kolorów kwiatów majowego ogrodu.

Świadomość polskiej tożsamości kontra grabarze historii - ciąg dalszy spotkania i pasjonującej rozmowy

Dalsza część spotkania i wynikająca z niego rozmowa, wciagają i intrygują mnie jak zwykle w przypadku konfrontacji z autentycznymi świadkami historii i jej zdarzeń.

Czym jednak ta wizyta i rozmowa różnią się od innych wcześniej przeprowadzonych?

-zapyta wnikliwy czytelnik?!

Otóz każdy z odbytych przeze mnie wywiadów jest niezwykły i jedyny w swoim rodzaju, ponieważ losy polskich kombatantów mimo pewnych zbieżności są inne, intrygujące i mimo pewnych podobieństw jednak różne.

W wypadku p. Mariana Tomaszewskiego zadziwiające są:

poczucie misji, optymizm i odwaga w jasnym wyrażaniu swoich poglądów.

Marian Tomaszewski opowiada mi o czasach wojennych i powojennych.

Pan Marian mówi mi o zyciu w przedwojennym Przemyślu, o tułaczce po Rosji, swoich ucieczkach z niewoli i wojnie, ale i powojennym wspólnym budowaniu lepszego jutra.

Wspomina hart ducha polskich żołnierzy, ale i powojenną wspólną pracę na rzecz polskości.

Nie narzeka na innych i ich wychowanie, nie porównuje, nie wartościuje, lecz działa i widzi w tym działaniu wielki, wspólny cel, ten sam który przyświecał przed laty polskim żołnierzom zmuszonym przez bieg historii do pozostania poza krajem.

Ten cel był wtedy taki sam, i takim pozostaje do dzisiaj, tym celem, jeszcze raz powtórzę, tak wtedy jak i dzisiaj jest:

świadomość i chęć utrzymania własnych korzeni i tym samym świadomość tożsamości, które stanowią rodowód każdego człowieka.

A przecież, to właśnie dzięki wspólnemu wysiłkowi byłych polskich żołnierzy, powstawały do dzisiaj działające polskie ośrodki, kościoły, szkoły, kluby, organizacje, czasopisma/w tym Dziennik Polski/, czy wreszcie założone po wojnie i znane w skali światowej Stowarzyszenie Polskich Kombatantów.

W kolejnej części rozmowy dowiaduję się, po raz pierwszy od mojego rozmówcy, o funduszu żołnierskim, który powstał dzięki ofiarności , dyscyplinie i zorganizowaniu polskich żołnierzy.

Pieniądze pochodzące z tego funduszu miały istotne znaczenie i wiele pomogły w organizowaniu powojennego życia braci żołnierskiej i ich rodzin.

Podczas tej rozmowy dowiaduję się, że to właśnie także dzięki żołnierskiemu funduszowi zostały zakupione domy, które przez dziesiątki lat służyły i ciągle służą podtrzymywaniu kultury, tradycji, historii oraz utrzymaniu polskości.

Pan Tomaszewski opowiadając mi o tym wszystkim, ma także odwagę głośno zapytać: „...dlaczego teraz te domy są sprzedawane przez osoby, które nie miały nic wspólnego z wojskiem.”, a które to osoby, jak zauważa mój rozmówca były powodem kryzysu więzi i zaufania, oraz wynikającego z nich podziału ideologicznego w Stowarzyszeniu Polskich Kombatantów Wielka Brytania.

A przecież, jak słusznie pan Marian z troską zwraca uwagę, obecnie Polonia jest o wiele większa niż po wojnie i po demobilizacji Wojska Polskiego na Zachodzie – tym bardziej więc głośno pyta - dlaczego tak się dzieje?!

Z każda chwilą rozmowy były żołnierz i świadek historii stara się przekazać istotne treści:

w pewnym momencie padają słowa, które pozwolę sobie jeszcze raz zacytować:

„tam gdzie nie ma domu polskiego ginie historia i Polonia traci swoją tożsamość. , a ci, którzy są odpowiedzialni za zamykanie i sprzedaż polskich domów to po prostu grabarze historii”.

Pozwalam sobie zauważyć, przerwać rozmówcy, wtrącić i dodać , że mądrych i głębokich treści nigdy dość!

Pan Marian Tomaszewski ciągnie dalej swój wywód:”upadki tych domów są spowodowane złym zarządzaniem”.

Po chwili odpoczynku mój bohater dodaje:

”...likwidacja polskości i na terenie Anglii, i to przez samych Polaków powinna być zatrzymana!”.

Były żołnierz, obecnie wielki społecznik zwraca uwagę na odpowiedzialność przed historią i pyta:

„...jak Polacy mogą robić coś takiego Polakom?, tym bardziej, że pieniądze dzięki którym zostały zakupione polskie ośrodki pochodzą z funduszu żołnierskiego II Korpusu i I Dywizji Pancernej we Francji gen. Wł. Andersa i gen. G. Maczka!”

Tymi słowami kończy się nasza pasjonująca rozmowa.

Mam wrażenie, że zostawiam mojego bohatera spokojniejszym o poczucie przekazania mi tak ważnej informacji.

Żegnamy się i wychodzę pogrążona w zadumie, a przy tym szczęśliwa, że mogłam rozmawiać z człowiekiem o wielkim sercu, doświadczeniu, a przy tym i wiedzy.

Chociaż minął już pewien czas od spotkania ciągle myślami powracam do tej kolejnej tak ważnej w moim życiu rozmowy, która miała miejsce tu na emigracji.

Są spotkania i rozmowy, które pozostają w głowie na zawsze.

Ta rozmowa i spotkanie z pewnością do takich należą.

***

Wspomniana w tytule odpowiedzialność przed historią, nie jest metodą straszenia, ani formą napominana tylko jest faktem. Faktem który wydarza się cyklicznie, zgodnie z upływem czasu i toczącym się cyklem życia. Odpowiedzialność przed historią to odpowiedzialność wobec narodu, jego kultury i tradycji oraz także wobec dziejów, a nade wszystko wobec ludzkości.

tekst i zdjęcie

Joanna Dudzic

Aby dodawać komentarze musisz być zalogowany.

prb24.co.uk

  • tpob

TVP Polonia24

  • tvp

SPK WB

  • spk

Połącz się