Silne tąpnięcie w kopalni Rudna. Los 18 górników nie znany
We wtorek o 22.09 doszło do poważnego tąpnięcia w kopalni Rudna należącej do KGHM. Los 18 górników jest wciąż nieznany.
Do wstrząsu doszło o godz. 22.09 na głębokości około 1000 m pod ziemią. Trwał on kilka sekund i miał siłę 4,7 stopni w skali Richtera. Jak mówił na antenie TVN24 rzecznik KGHM Dariusz Wyborski, "sytuacja jest poważna". - W rejonie zagrożenia przebywało 42 górników. Czterech z nich, w tym jeden na noszach, zostało już ewakuowanych i przetransportowanych do szpitala w Lubinie. Z 18 osobami nadal nie mamy kontaktu - powiedział. Wśród pozostałych górników pracujących na trzeciej zmianie nikomu nic się nie stało.
Skutki tąpnięcia odczuli również mieszkańcy Lubina i Głogowa. - Taki wstrząs pod ziemią to jak detonacja ładunku wybuchowego. Oznacza to, że najprawdopodobniej doszło do osunięcia się skał, które mogły odciąć drogę do górników, ale ich nie zasypały. Liczymy na to, że będziemy mogli się tam dostać - powiedział rzecznik KGHM.
W akcji poszukiwawczej bierze udział 25 osób z pięciu zastępów poszukiwawczych KGHM oraz górnicy wspomagający, którzy przerwali swoją pracę, by pomóc w poszukiwaniu kolegów i próbują dotrzeć zasypaną drogą do oddziału. - Akcja będzie trwała do momentu, kiedy nie dotrzemy do ostatniego górnika - podkreślił wcześniej Wyborski w TVN24.
Jak mówił, górnicy są wyposażeni w tlenowe aparaty ucieczkowe, które filtrują zanieczyszczone pyłem powietrze. Po jej założeniu górnik może oddychać czystym powietrzem przez kilka godzin - wyjaśnił.
- Przyczyn takiego wstrząsu może być kilka, ale trzeba pamiętać, że Polkowice i Rudna to obszar wstrząsowy - powiedział rzecznik KGHM. Wyjaśnił, że większość prac w kopalni "Rudna" jest zmechanizowana, górnicy pracują w specjalnie wzmocnionych kabinach, które dają im szanse na uniknięcie obrażeń.
