Latający cyrk Obamy!
Prezydent Obama przyleciał do Polski. Obiecał miliard dolarów na cele wojskowe a tu ktoś pisze, że to cyrk? Dlaczego?
Zgodnie z komunikatami jakie co rusz pojawiają się w mediach, Obama przyleciał do Polski aby wyrazić gotowość USA, do obrony sojuszników przed ewentualną agresją Rosji. Brawo!!!! Zanim jednak zaczniemy skakać z radości, jak w przed II wojną światową po podpisaniu paktów z Wielką Brytanią i Francją, przypatrzmy się konkretom. Aby pokazać gotowość do wprowadzenia swoich słów w czyny, gdyby zaszła taka potrzeba, Obama zadeklarował, przeznaczenie dodatkowego miliarda dolarów na wsparcie wojskowej obecności Amerykanów. W praktyce oznaczać to będzie zapewne przysłanie większej ilości żołnierzy do naszej części Europy.
Niech jednak nikt nie myśli, że ów miliard dolarów to jakieś strasznie wielkie pieniądze. Aby mieć jakieś porównanie, wystarczy powiedzieć, że drużyna koszykówki Los Angeles Clippers została sprzedana za … dwa miliardy dolarów. Upssss!
Po co w takim razie przyjechał Obama do Polski? Po pierwsze przyjechał nie tyle do Polski, co raczej na obchody lądowania wojsk alianckich w Normandii i na szczyt G7. Polska była tylko przystankiem, na którym prężący muskuły żołnierze i polscy politycy pokazywali jak bardzo lubią amerykańskiego prezydenta. A Prezydent jak dobry wujek. Przyleciał, przywiózł cukierki, poklepał po ramieniu, uścisnął wybrańcom narodu dłonie i przyjął honory, podziwiając naszą kompanię honorową. Tyle w kategoriach tego co tak naprawdę oficjalnie zdarzyło się w Polsce podczas wizyty Obamy.
Tak się jednak składa, że przyjazd „Drogiego Gościa” zbiega się w czasie w rozstrzygnięciem przetargów na zakup helikopterów dla polskiej armii. Do ostatecznej rozgrywki stanęły trzy firmy. Dwie amerykańskie i jedna polska. Podobnie przedstawia się sprawa z zakupem dornów dla polskiej armii. Tu także startuje amerykańska firma. Czyżby więc Obama przyjechał do Polski aby zwiększyć szanse „swoich” firm. Tego oczywiście nikt nie potwierdzi ale... Mam nadzieję, że tym razem nie skończy się tak jak w przypadku polskich F-16, które nie dość, że ledwo przyleciały o własnych siłach do Polski, to jeszcze latają bez uzbrojenia. No bo sojusznik nie może się wyrobić... z dostarczeniem nam uzbrojenia.
Jak tak człowiek się dokładnie przypatrzy, to przecież to jest jakiś cyrk. Przepraszam nie jakiś tylko Obamy i to w dodatku latający, bo prezydent wszak przyleciał a za nim amerykańskie F-16 - uzbrojone oczywiście!
