Krzyż w Sejmie zostaje
Ugrupowanie Janusza Palikota przegrało swoją pierwszą batalię w Sejmie. Chodzi oczywiście o sprawę krzyża wiszącego w sali obrad.
Drewniany krzyż nad wejściem do sali plenarnej Sejmu wisi już 14 lat. Został on powieszony co prawda bez zgody ówczesnego prezydium Sejmu ale od tej pory wisi nieprzerwanie na swoim miejscu. Stanowi on podarunek od matki ks. Jerzego Popiełuszki. W czasie mszy za ojczyznę odprawianych w latach 80. w żoliborskim kościele św. Stanisława Kostki leżał na jego grobie. W niepodległej Polsce miał przypominać parlamentarzystom o wartościach, dla których ks. Jerzy oddał życie.
9 listopada Janusz Palikot złożył wniosek o usunięcie krzyża z sali. Twierdził, że jego obecność w tym miejscu jest sprzeczna z konstytucją, konwencją o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności oraz postanowieniami konkordatu.
Eksperci powołani jednak przez marszałka Sejmu Ewę Kopacz ocenili jednak, że nie ma podstaw prawnych do usunięcia symbolu chrześcijaństwa z sali obrad Sejmu
Jak poinformowała Rzeczpospolita eksperci w czterech przygotowanych niezależnie opiniach dla marszałek Ewy Kopacz (PO) uznali, że krzyż jest nie tylko symbolem chrześcijaństwa, ale i uniwersalnych wartości, a w kontekście dziejów państwa polskiego również symbolem wspólnoty narodowej i elementem polskiej tradycji.
Nie wiadomo jeszcze jak ustosunkują się do ekspertyz przedstawiciele ugrupowania Palikota. Donald Tusk odnosząc się do wniosków zawartych w dokumentach biegłych stwierdził, że dobrze się stało, że takie ekspertyzy powstały ponieważ być może pozwolą zamknąć dyskusję nad tą sprawą. Z drugiej jednak strony jak zaznaczył premier osoby, które będą chciały dyskutować na ten temat zawsze powód do dyskusji znajdą.