INFORMACJE24.co.uk

Jesteś tutaj: Informacje24 1 Informacje Polska zostanie sama w Afganistanie?!

Polska zostanie sama w Afganistanie?!

Niemcy i Anglia wysyłają wyraźne sygnały, że chcą wycofać swoje wojska z Afganistanu ponieważ te jedne z największych państw Europy obawiają się, co stanie się pod Hindukuszem, gdy wybory wygra Karzaj – donosi The Times.

Premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown zaproponował zwołanie międzynarodowego szczytu na temat przyszłości Afganistanu. Propozycja stanowi odpowiedź na coraz powszechniejsze i głośniejsze żądania wycofania się z udziału w afgańskim konflikcie. Prezydent Karzaj jest już gotów ogłosić swoje zdecydowane zwycięstwo w ostatnich wyborach. Wielu uważa jednak, iż w ich trakcie doszło do ogromnej liczby oszustw i nieprawidłowości. Zdaniem Browna szczyt powinien odbyć się jeszcze w tym roku w Londynie lub Kabulu.

Premier wielkiej Brytanii ogłosił swój zamiar bezpośrednio po spotkaniu z Angelą Merkel w niedzielę wieczorem. Według niego taka międzynarodowa konferencja miałaby na celu zapewnienie "właściwego sposobu wspierania" wysiłków ukierunkowanych na zbudowanie silnej policji i armii afgańskiej. 27 września kanclerz Niemiec czekają trudne krajowe wybory parlamentarne. Znajduje się ona pod coraz silniejszą presją polityczną w kwestii niemieckiego udziału w konflikcie.

W samych Niemczech krytyka i gorąca debata nasiliła się jeszcze bardziej po zbombardowaniu w ubiegłym tygodniu przez samolot NATO w prowincji Kunduz uprowadzonych przez talibów cystern z paliwem. Okazało się, iż to niemiecki dowódca patrolu ścigającego pojazdy przekazał do centrali drogą elektroniczną obraz i dane dotyczące ich położenia. Meldunek posłużył wydaniu rozkazu. Pułkownik Georg Klein - polegając najwyraźniej na jednym tylko źródle wywiadowczym - założył, iż uprowadzonym cysternom towarzyszy duża liczba talibskich bojowników. Mogliby oni jego zdaniem wykorzystać je jako bomby na kółkach do ewentualnego ataku na siły NATO. Eksplozja spowodowała śmierć 125 osób. Wśród nich przynajmniej dwu tuzinów cywili, którzy próbowali wypompować z cystern paliwo.

Przedstawiciele rządu brytyjskiego twierdzą, że miejsce przyszłej konferencji pozostaje kwestią otwartą. - Jesteśmy gotowi zorganizować szczyt w Londynie, ale bierzemy też pod uwagę Kabul.
Jedno ze źródeł w gabinecie poinformowało "The Times", że spotkanie odbyłoby się jak najszybciej, "gdy tylko w Afganistanie dobiegnie końca obecny proces wyborczy". Brown, Merkel i Sarkozy mają wysłać wspólny list do sekretarza generalnego ONZ Ban Ki-moona z prośbą o wsparcie idei szczytu. Brytyjski premier będzie zapewne naciskał na uzyskanie takiego poparcia podczas swojej wrześniowej wizyty w ONZ. Brown spotka się z Ban Ki-moonem w drodze na szczyt G20 w Pittsburghu.

Angela Merkel wspiera ideę zorganizowania konferencji na temat Afganistanu. Szczególnie po tym, gdy niemieckie zaangażowanie się w prowadzoną przez NATO operację stało się gorącym tematem kampanii wyborczej w tym kraju. Ostatnio były kanclerz Gerhard Schröder publicznie zażądał, by wszystkie siły międzynarodowe opuściły Afganistan do 2015.

- Nie możemy stacjonować tam w nieskończoność. Potrzeba konkretnej daty - 2015. Musimy powiedzieć prezydentowi Afganistanu, iż nie może cały czas polegać tylko na nas i że Afgańczycy muszą wziąć odpowiedzialność na własne barki - grzmiał Schröder podczas wiecu wyborczego SPD w Lubece.

W niedzielę niemieckie media po raz pierwszy określiły misję afgańską mianem wojny. W kampanii wyborczej Schröder pomaga socjaldemokratycznym przeciwnikom Merkel wykorzystywać do walki politycznej coraz bardziej usztywnione wobec afgańskiego konfliktu stanowisko niemieckiej opinii publicznej. W kontrowaniu chadecji SPD nie przeszkadza, że wchodzi w skład koalicji rządzącej.
Gordon Brown liczył, że podczas niedzielnego spotkania z kanclerz Niemiec przekona ją do zwiększenia liczebności kontyngentu wojsk jej kraju w Afganistanie. Niemcy przeznaczyły do celów operacji 4,2 tys. żołnierzy. USA i Wielka Brytania chcą, by zwiększyły tę liczbę nawet do 6. tys.
Merkel jasno jednak oświadczyła, iż jej priorytetem jest działanie niemieckiego rządu w całkiem odwrotnym kierunku, czyli zmniejszenia niemieckiego udziału w konflikcie.

Pomożemy w szkoleniu armii i odbudowie Afganistanu. Chodzi jednak o to, byśmy nie utracili z oczu głównego celu - stworzenia w tym kraju zrównoważonej struktury bezpieczeństwa. W tej kwestii musimy posuwać się do przodu w sposób zdecydowany. Wraz z przejmowaniem odpowiedzialności przez samych Afgańczyków będziemy zmniejszać międzynarodową obecność w Afganistanie - oświadczyła Merkel.
Mówienie przed dniem wyborów o zwiększeniu liczby niemieckich żołnierzy w Afganistanie byłoby z jej strony samobójstwem. Natomiast korzyść z poparcia idei szczytu jest prosta - jego ewentualny sukces może pomóc w przedłużeniu parlamentarnego mandatu dla ich obecności w tym kraju. Bundestag zajmie się rozpatrzeniem tej kwestii w grudniu.

Zachód przyśpieszył proces poszukiwania dróg odwrotu z afgańskiego koszmaru po sierpniowych wyborach prezydenckich. W ich trakcie doszło do wielu oszustw i nieprawidłowości. Karzaj zapewne je wygra, ale afgańska Niezależna Komisja Wyborcza (IEC) i tak już unieważniła setki tysięcy głosów sfałszowanych przez popleczników prezydenta.

Abdullah Abdullah, główny rywal Karzaja, oskarżył go o narzucenie krajowi "zorganizowanego państwowego oszustwa" i ostrzegł, iż kończy się cierpliwość ludzi pozbawionych praw obywatelskich. Przypomniał też, że mówi o kraju pełnym broni i już osłabionym przez opór talibów.

Jeden z obecnych w Kabulu zachodnich dyplomatów powiedział, iż zarzucane zwolennikom Karzaja "oszustwo na skalę przemysłową" jest sprawą zdecydowanie zbyt poważną, by Zachód mógł ją zignorować.

Przedstawiciel odpowiadającej za liczenie głosów IEC oświadczył, że komisja opóźni ogłoszenie wyników wstępnych. Oczekuje się, że potwierdzą one zdecydowane zwycięstwo obecnego prezydenta już w pierwszej turze. IEC informuje, iż unieważnieniu - z powodu podejrzeń o ich sfałszowanie - ulegnie około 200 tys. głosów z 447 punktów wyborczych. Dotąd przeliczono 4,3 mln wszystkich głosów.

Jednak zdaniem Abdullaha skala oszustw jest jeszcze większa, niż przyznaje sama komisja. Oskarżył on IEC o to, że jest naszpikowana "politycznymi kolesiami" Karzaja.

Ogłoszone w niedzielę częściowe wyniki (z 73 proc. oddanych głosów) przyznają Karzajowi 48,6 proc. poparcia. Niewiele dzieli go od granicy 50,1 proc. dającej mu zwycięstwo w pierwszej turze.
- W całym kraju panuje brak bezpieczeństwa. Mamy fatalny rząd. Korupcję. Narkotyki. Wojnę. I rebelię. Co będzie dalej, jeśli do tego wszystkiego narzuci się nam przywództwo wybrane na podstawie sfałszowanych wyborów? Co stanie się z Afganistanem? - pytał w niedzielę Abdullah.

The Times

Aby dodawać komentarze musisz być zalogowany.

prb24.co.uk

  • tpob

TVP Polonia24

  • tvp

SPK WB

  • spk

Połącz się