INFORMACJE24.co.uk

Jesteś tutaj: Informacje24 1 Informacje Marek Edelman nie żyje

Marek Edelman nie żyje

Wczoraj odszedł od nas ostatni dowódca powstania w warszawskim gettcie, lekarz kardiolog Marek Edelman. Zmarł w Warszawie. Miał 87 lat.

Edelman urodził się najprawdopodobniej w Homlu lub Warszawie w 1922 roku. Data ani miejsce narodzin nie są pewne ponieważ sam Edelman by uniknąć wywozu do Rosji podawał różne dane.

Dzieciństwo i młodość spędził w Warszawie. Jako syn znanej działaczki BUND-u Cecylii Percowskiej wyrastał w domu pełnym polityki i spraw publicznych. Już jako dziecko wstąpił do działającego przy BUND-zie Socjalistycznego Związku Dziecięcego, następnie do samej partii, a wreszcie, podczas okupacji, był jednym z twórców Żydowskiej Organizacji Bojowej. Edelman na zawsze pozostał BUND-owcem, a więc zadeklarowanym antysyjonistą. Uważał, że miejsce Żydów jest w Polsce a nie w Izraelu.

I choć w polskim środowisku żydowskim odgrywał rolę najwyższego autorytetu, często szokował ostrą krytyką Państwa Izrael.

“Oni zachowują się jak pospolici gangsterzy. Czy pan wie, co te bandziory wyrabiają tam z Palestyńczykami?” – mówił, charakterystycznym dla siebie ostrym językiem, w jednym z wywiadów dla Rzeczpospolitej.

“Edelman jako BUND-owiec uważał, że miejsce polskich Żydów jest w Polsce. Tworzenie państwa żydowskiego na Bliskim Wschodzie uważał za błąd. W związku z tym byli w Izraelu ludzie, którzy za nim nie przepadali. Dla wielu był niewygodny” – mówi „Rz” Benjamin Anolik, ocalały z Holokaustu, jeden z założycieli kibucu im. Bohaterów Getta w Izraelu. Bund był partią lewicowo-socjalistyczną, opowiadającą się za głęboką demokracją i uspołecznieniem środków produkcji, lokującą się w tradycji demokratycznego marksizmu.

Bund, do którego należał Edelman, opowiadał się za kulturalną autonomią dla Żydów wschodnioeuropejskich, utworzeniem laickiego szkolnictwa i wspieraniem kultury w języku jidysz. Bundowcy wierzyli, że dzięki temu Żydzi nie ulegną asymilacji i zachowają swoją odrębność. Bund był partią antysyjonistyczną (przeciwną ruchowi na rzecz powrotu do Palestyny) oraz antyreligijną.

Mimo krytycznego stosunku do żydowskiego państwa, dla większości Izraelczyków Edelman był jednak jednym z największych bohaterów. Represjonowany w 1968 roku. Jego żona z dziećmi zdecydowała się wyjechać do Francji, ale on nie chciał o tym słyszeć. “Co to, ktoś mi będzie narzucał, co ja mam robić i gdzie ja mam jechać?” – mówił. I dodawał: – “Poza tym ktoś przecież musiał zostać z tymi wszystkimi, którzy tu zginęli.”

Edelman pozostał aktywny politycznie również w wolnej Polsce, działał w Unii Demokratycznej i jej kolejnych mutacjach. Co roku, w rocznicę wybuchu powstania w getcie, organizował prywatne, niezależne od oficjalnych, obchody. – Podczas ostatnich obchodów przyjechał na wózku. Miał wielkie kłopoty z poruszaniem się, był bardzo słaby. Gdy wtedy szliśmy za nim pod pomnik, wielu z nas domyślało się, że być może to już ostatni raz. Niestety, mieliśmy rację – mówi jeden z przyjaciół zmarłego.

Edelman nie miał łatwego charakteru. Często się irytował, gdy ktoś się z nim nie zgadzał, potrafił być grubiański. Mimo to nawet wśród osób, które się z nim spierały, cieszył się wielką estymą i szacunkiem. – Ludzie często mówili, że jest niewychowany czy niegrzeczny. Co za głupota! Po tym wszystkim, co przeszedł, żeby normalnie funkcjonować, musiał się schować za tym żelaznym pancerzem. To był człowiek, którego cały świat przestał istnieć. Rozsypał się, zniknął. Nie bez powodu mówił o świecie przed i po Holokauście – mówi przyjaciółka Edelmana, autorka szeregu wywiadów z nim Anna Grupińska.

Według niej nie można jednak fenomenu Marka Edelmana sprowadzać do roli, jaką odegrał w historii. – Nie był wielki dlatego, że był bojownikiem getta czy ocalałym z Holokaustu. Takich osób było i nadal jest na świecie sporo. Przede wszystkim był potwornie mądrym, prawym człowiekiem. Człowiekiem niesamowitym. Kimś, kogo spotka się tylko raz w życiu – podkreśla Anna Grupińska.

Niespełna dwa lata temu Edelman przeprowadził się z Łodzi do Warszawy. Ostatnie dni spędził pod opieką Pauliny Sawickiej. Tydzień temu po transfuzji krwi jego stan się pogorszył. Wiedząc, że umiera, zdążył się pożegnać z przyjaciółmi.

Źródło: Rzeczpospolita

Aby dodawać komentarze musisz być zalogowany.

prb24.co.uk

  • tpob

TVP Polonia24

  • tvp

SPK WB

  • spk

Połącz się