Bristol: Anglicy zorganizowali uroczystości upamiętniające bohaterską śmierć Polaków
W kościele pod wezwaniem Wszystkich Świętych na Long Ashton w Bristolu odbyła się uroczystość upamiętniająca bohaterską śmierć Polaków, którzy zginęli przymusowo lądując w niedogodnym miejscu aby nie rozbić się na okolicznych domach.
Uroczystość rozpoczęła się o godzinie 10.00. Wzięli w niej udział między innymi Lord-Lieutenant of Somerset Lady Gass JP, która reprezentuje Elżbietę II, prezes światowej rady Stowarzyszenia Kombatantów Polskich, prezes Anglo – Polish Society pan Ann Foot.
Uroczysta msza rozpoczęła się w pięknym kościele w Long Ashton. Obrzędom przewodniczyła proboszcz kościoła pani Ann Sargent, która poprowadziła także procesję do miejsca gdzie stoi pomnik siedmiu Polaków poległych w katastrofie w listopadzie 1944 roku.
Wśród kilkunastu sztandarów, reprezentujące oddziały brytyjskich wojsk pojawiły się także dwa polskie. Podczas uroczystości obecni byli młodzi kadeci z formacji Air Cadets.
To co chyba najbardziej ujęło wszystkich Polaków obecnych podczas uroczystości to polskie akcenty, które pojawiały się co rusz . Pierwszym z nich były polskie piosenki zagrane przed mszą przez zespół Bristol Friends. Sprawa jest o tyle ciekawa, że to zespół składający się z trzech pań, które grają na instrumentach dawnych. Jedną z nich jest Polaka pani Stanisława Moss. Nietuzinkowe wykonanie polskich piosenek ludowych musiało chwycić za serce wszystkich pochodzących znad Wisły ale nie tylko. Warto chyba powiedzieć, że pierwsze czytanie także zabrzmiało po polsku.
„Nie rzucim ziemi skąd nasz ród, nie damy pogrześć mowy ...” - te słowa zaśpiewane przez chór Anglików musiały zrobić wrażenie na każdym Polaku. Przecież niejednemu rodakowi wyrażenie „pogrześć mowy” może nastręczać trudności a co dopiero Anglikowi!!! Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem wysiłku jaki członkowie chóru musieli włożyć by zaśpiewać te słowa. Brawo!!! Chór także zaśpiewał „Jeszcze Polska nie zgineła”.
Po zakończeniu całej ceremonii wszyscy zostali zaproszeni przez panią proboszcz na rozgrzewającą herbatkę i przepyszne ciasta.
Chcieliśmy także nieco przybliżyć to co stało się dokładnie 70 lat temu na polach przylegających do kościoła w Long Ashton.
Otóż 21 listopada 1944 roku bombowiec Halifax LL126 ze 1662 Conversion Unit Squadron of Bomber Command, przelatywał nad zamieszkanymi terenami Long Ashton. W pewnym momencie maszyna przestała działać i maszyna zaczęła nurkować. Aby nie roztrzaskać się o dachy pobliskich budynków i nie spowodować ofiar w ludziach Polacy zdecydowali się na lądowanie, o którym wiedzieli, że zakończy się ich śmiercią.
Do zdarzenia doszło około godziny 19.30, kiedy większość osób przebywa w domach. Gdyby nasi rodacy nie zdecydowali się na kontrolowaną katastrofę liczba ofiar z pewnością wzrosła by znacznie. Jedną z pierwszych osób jaka przybyła na miejsce zdarzenia po katastrofie była pani Wilcocks, która widząc co się dzieje wezwała na pomoc pana Hodgesa. Jak zeznają świadkowie tamtych zdarzeń płomienie były tak wielkie, że nie można było podejść do samolotu by uratować kogokolwiek jeśli przeżył moment zderzenia. Pan Hodges z pomocą innych osób zdołała wydobyć ciało pilota z kokpitu.
Polska załoga została pochowana na polskim cmentarzu lotniczym w Newark.
Źródło: Informacje24.co.uk
Komentarze
Oto dwie pierwsze linijki:
Yeshte Polska nie zginaywa kyede meh jejeme.
Tso nam obtsa pshemotz vzewah shablo odbiejeme.
Zabawne, prawda?
Rozbawiła mnie również jeszcze jedna rzecz, mianowicie udział w komunii świętej Polaków, którzy w ogóle nie chodzą do kościoła i zapierali się publicznie, że ich kościół i celebracja wiary w ogóle nie interesuje.
Na koniec dodam to, o czym redakcja zapomniała napisać, mianowicie że na cmentarzu przykościelnym dokonano odsłonięcia tablicy upamiętniającej to wydarzenie, ufundowanej przez Anglo-Polish Society i SPK.
Osobiście rozpierała mnie duma, że jestem Polakiem a momentami zakręciła mi się łezka w oku, jak proboszcz parafii ciepło mówiła o naszych bohaterach.
To była bardzo wzruszająca lekcja patriotyzmu.
zeby niektorzy z Polakow chcieli sie nauczyc angielskiego na innym poziomie niz slownictwo potrzebne do wypelnienia formularza na benefity
Przecież Anglicy mają świetne poczucie humoru, dlaczego więc ich obrońcy tak się martwią na zapas? :s
Jednak gdyby ujrzeliby fonetyczny zapis "God Save the Queen" napisany dla Polaków nie znających języka angielskiego, zapewne rozbawiło by to wielu z nich.
poza tym gdybys znal lepiej Anglikow i ich poczucie humoru, to wiedzialbys dobrze, ze sa przyzwyczajeni do roznych wersji swojego jezyka. I tylko utalentowany satyryk moze z tej gry jezykowej zrobic cos smiesznego. Tutaj ta satyra wyszla glupio i raczej nie na miejscu.
Wersji języka angielskiego? Objaśnij troszkę, bo nie nadążam.
Satyrę gdzieś widzisz? Coś Cię chyba ugryzło głębiej i czuję, że wcale Ci nie chodzi o to, że rozbawił mnie polski hymn napisany fonetycznie dla Anglików, tylko zupełnie coś innego.
Pozdrawiam
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.