Protestujący przed City Council zajęli jeden z najdroższych domów w Bristolu.
To była jedna z najdrożej wycenianych posiadłości w Bristolu. Była bo od kilku dni mieszka w niej 14 osób wcześniej protestujących przed urzędem miejskim w Bristolu i z tego powodu nie może zostać sprzedana.
W 10 pokojach wartego 4,2 miliony funtów domu zamieszkało 14 osób, z których 9 protestowało poprzednio przed urzędem miasta.
Squattersi rozłożyli materace na podłodze każdej z sypialni i mają telewizor, odtwarzacze DVD i Apple Mac. Reporterowi Evening Post powiedzieli, że cieszą się, że mieszkają w jednej z najbardziej ekskluzywnych rezydencji w Bristolu. W domu znajduje się basen ale nie jest wypełniony wodą co nieco smuci nielegalnych mieszkańców, którzy chcieliby sobie w nim popływać.
"Kiedy chodziliśmy po Clifton ludzie zwykle odwracali się od nas a teraz proszę - żyjemy w jednym z największych domów w okolicy", powiedział jeden, który nazywał siebie Haile Bless, dodając, że nie mówił w imieniu całej grupy.
Haile powiedział, że grupa dowiedziała się, że był pusty, przeszukując strony internetowe. Zapewnia, że oni teraz mają klucze oraz kody do wszystkich elektronicznych bramek.
Posiadłość obecnie należy do Petrosa Georgiou Birakosa. Redakcja Evening Post skontaktowała się z jego synem, który odmówił komentarza na temat zaistniałej sytuacji.
Dom został wystawiony na sprzedaż przez agencję Knight Frank, która w roku 2010 wyceniła posiadłości na 4,2 milina funtów. Szefowie Knight Frank odmówili komentarza na temat zaistniałej sytuacji.
