Zakopower w Bristolu – słaby koncert
Zakopower w Bristolu zagrał słaby koncert. Przez pierwsze półtorej godziny ze sceny wiało nudą o kontakt z publicznością pozostawał tylko terminem technicznym. Nie wszystko jednak podczas poniedziałkowego koncertu było aż tak niedobre.
Z całą pewnością jasnym punktem koncertu w hali O2 Arena był zespół The Carny Villains (
http://thecarnyvillains.bandcamp.com/)
. Dynamiczna muzyka grana z pasją i wielkie show jakie urządzili muzycy tej grupy sprawiły, że zgromadzeni na sali tańczyli w rytm płynącej z głośników melodii. Niezależnie od tego czy ktoś lubuje się w tego typu muzyce czy też nie jedno było pewne: tańczyli wszyscy, nawet Ci o których trudno byłoby o chęci do tańca posądzać. Atmosfera była wspaniała i wydawało się, że jeśli Zakopower zagra z równą ikrą to te 450 osób zgromadzonych na sali rozniesie w drobny mak O2 Arenę.
Tak się jednak nie stało. Pierwszą rzeczą, która uspokoiła a może lepiej napisać uśpiła nastroje był ponad półgodzinna przerwa na odpowiednie ustawienie mikrofonów i sprzętu nagłaśniającego. Kiedy muzycy wyszli na scenę publiczność jakby wyrwała się z letargu. Niestety na krótko. To co przez około półtorej godziny wyczyniali muzycy na scenie trudne było do zrozumienia. Zamiast koncertu zespołu mieliśmy popisy solowej gry na chyba wszystkich instrumentach. Ponieważ instrumentarium na scenie było dość rozbudowane z tego też powodu solówki zabrały sporo czasu zanim zespół zaczął jako tak grać. W drugiej części koncertu było nieco lepiej. Zakopower oprócz swoich piosenek zaśpiewał także takie przeboje jak: Dziewczyna o perłowych włosach zespołu Omega czy też W dzikie wino zaplątani – Marka Grechuty.
Podsumowując koncert zespołu był dość słaby. Sebastian Karpiel – Bułecka jakby nie istniał na scenie a to przecież frontman tej formacji!!! Jego ciągle odwracanie się tyłem do publiczności i rozmowy z muzykami wywołały zażenowanie wśród osób przyszły na koncert. Wyglądało tak jakby muzycy pojawili się na scenie tylko po to by odwalić pańszczyznę a przy okazji dobrze się bawili – ale tylko sami ze sobą.
Aby oddać sprawiedliwość trzeba powiedzieć, że części osób ten koncert się podobał. Stojące pod sceną dziewczyny, które wykrzykiwały co chwilę wyznania miłosne w kierunku lidera kapeli były z pewnością zachwycone.
Komentarze
Karpiel-Bułecka cienki jak barszcz. Ani z niego wokalista ani frontman. Odniosłem wrażenie,że coś się z nim dziwnego dzieje. Wyglądał, jakby coś strasznego go spotkało przed samym koncertem. Może pije za dużo? Nie mam pojęcia.
Do instrumentalist ów nie można się przyczepić, ale jak na dziesięcioosobo wą orkiestrę, można by z nich więcej wycisnąć.
Nagłośnienie koncertu nie było zbyt dobre. Myślałem że źle stoję i poszedłem na górę, ale tam też było słabo słychać. Dźwięk był za mało dynamiczny, jakby pasmo częstotliwości było obcięte. Nawet trudno było zrozumieć teksty piosenek śpiewane po polsku.
Konkludując, fani zespołu na pewno byli zachwyceni, ale przeciętny słuchać, który nie znał zespołu wcześniej, mógł się czuć zawiedziony. Od zespołu, który jest w Polsce tak bardzo popularny, można wymagać większego profesjonalizmu . Frontman na pewno potrzebuje pracy z choreografem, bo sam niewiele potrafi z siebie dać a latka lecą i to było widać na scenie.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.